Do jakiego Boga się nie modlę?
W jakiego Boga nie wierzę?
W Boga, który czyha, by przyłapać człowieka na grzechu lub słabości.
W Boga, który potępia rzeczy materialne.
W Boga, który kocha cierpienie.
W Boga, który zapala czerwone światło, gdy człowiek się cieszy.
W Boga, który sprawia, że należy się Go bać.
W Boga, który nie pozwala ludziom zwracać się do Siebie w sposób poufały.
W Boga, którym można z łatwością manipulować jak dobrotliwym dziaduniem.
W Boga z loterii, którego można odnaleźć przez przypadek.
W Boga sędziego, który feruje wyroki, trzymając kodeks karny w ręku.
W Boga niezdolnego do uśmiechu nad wieloma pomyłkami człowieka.
W Boga, który bawi się w potępianie.
W Boga, który wysyła ludzi do piekła.
W Boga, który wymaga egzaminów zdanych na 100 procent.
W Boga, którego można w pełni wyjaśnić filozoficznymi wywodami.
W Boga, który nie potrafi zrozumieć, że dzieci zawsze się brudzą i są zapominalskie.
W Boga, który wymaga, by człowiek wierzący przestał być ludzki.
W Boga, który mówi zapłacisz za to.
W Boga, który nie reaguje na dotkliwe problemy i cierpienia ludzi.
W Boga, którego uczniowie odwrócili się od pracy na rzecz tego świata i są obojętni na losy swoich braci.
W Boga niezdolnego do odnawiania wszystkiego… w Bogu.
W Boga, który nigdy nie płakał nad człowiekiem.
W Boga, którego nie ma tam, gdzie ludzie darzą się miłością.
W Boga, który nie ma tajemnicy i który nie jest większy od nas samych.
W Boga, który nie stał się człowiekiem ze wszystkimi tego konsekwencjami.
Nie, nigdy nie uwierzę w takiego Boga!